Mateusz Masternak za pośrednictwem mediów społecznościowych poinformował o swoim stanie zdrowia. Bokser zdradził, że nie doszło do złamania żebra podczas walki z Chrisem Billamem-Smithem. Takiego bólu jeszcze w ringu nie czułem, ale najgorsze jest to, że przy tym bardzo ciężko się oddycha" – napisał.
Masternak był w bardzo dobrej formie i przez większą część walki bezlitośnie obijał lokalnego bohatera, który momentami był zmuszony do rozpaczliwej obrony. Anglik potrafił jednak odpowiedzieć, a szczególnie groźne były jego ciosy na korpus. W szóstej rundzie wyprowadził dwa piekielnie mocne haki, po których nie wytrzymało żebro Polaka. Nasz reprezentant przewalczył jeszcze trzy minuty, ale później ból był tak silny, że nie był w stanie kontynuować pojedynku.
We wtorek za pośrednictwem mediów społecznościowych Masternak przekazał informacje na temat swojego stanu zdrowia. Na szczęście okazało się, że żebro nie jest złamane...
"Przede wszystkim dziękuję za ogrom wiadomości, komentarzy, za wasze wsparcie Często pytacie, jak zdrowie – bywało lepiej, ale nie jest źle. Co do felernej kontuzji – złamanie żebra wykluczone. Prawdopodobnie podczas szarpaniny w klinczu pozrywały mi się mięśnie międzyżebrowe. Takiego bólu jeszcze w ringu nie czułem, ale najgorsze jest to, że przy tym bardzo ciężko się oddycha. Dalej to diagnozujemy Co do samego boju – boksowało mi się bardzo dobrze, stylowo mi pasował, był ode mnie wolniejszy, co pozwoliło mi go wyprzedzać. Czułem, że jak pracuje lewym, to nie ma za bardzo odpowiedzi na moje ataki. Kilka razy czułem, że trafiłem go dosyć dobrze prawą. Ale też nie widziałem, żebym go zranił, żeby pójść na całość.
Czym mnie zaskoczył? Na pewno klinczem, bo wydawało mi się, że łatwiej będę mógł się z niego wyrwać i wrócić do dystansu.
Byłem świetnie przygotowany. Przed walką powiedziałem sobie, że to są moje je**** 45 minut i muszę w nich dać z siebie wszystko. I tak też zrobiłem. Czułem, że prowadzę. I jestem zadowolony z przebiegu walki. Tylko nie z jej zakończenia.
Smith w wywiadzie po walce powiedział, że już przed walką z trenerem widzieli, że mam problem z żebrem i trzeba bić po dole. Oczywiście to gó*** prawda, mówią tak tylko dlatego, że walka nie układała im się po myśli, i że wygrana nie jest przypadkiem, tylko konsekwencją taktyki.
Widzieliście podczas przygotowań na pewno, że regularnie daje sobie obijać doły i nie wygląda to tak, jakbym musiał się oszczędzać.
Jak zbiorę siły, to w kolejnym poście napiszę więcej, bo wielu osobom chciałbym podziękować" – podsumował Polak.